O warszawskich śladach św. Józefa, jego wstawienniczych „specjalnościach” i wyjątkowej osobistej więzi ze swoim patronem, z ks. prof. Józefem Naumowiczem rozmawia Łukasz Krzysztofka.
Łukasz Krzysztofka: Jak to się stało, że na chrzcie otrzymał Ksiądz imię Józef?
Ks. Józef Naumowicz: Chyba nie był to przypadek, że to imię otrzymałem, bo nosili je także mój dziadek i ojciec. Byłem chrzczony nocą, na drugi dzień po urodzeniu, podobno były małe szanse, że przeżyję, być może dlatego nadano mi tak wielkiego patrona i orędownika. Wierzę też, że to św. Józef ocalił mi wtedy życie. Była w mojej rodzinie pewna tradycja czci św. Józefa i wiary w jego orędownictwo.
Czy święto św. Józefa było w Księdza domu rodzinnym obchodzone w szczególny sposób?
Był to dzień imienin, nie tylko moich, ale także dziadka i ojca, ale zazwyczaj nie było jakichś wielkich obchodów. Z najmłodszych lat pamiętam jednak, że w tym dniu szło się do kościoła. To była okazja do przypomnienia, że św. Józef jest ważnym patronem. (...)
za: niedziela.pl, Niedziela warszawska 17/2021, str. I-III
Ks. prof. JÓZEFOWI NAUMOWICZOWI, Naszemu Duszpasterzowi
ormiańskokatolickich parafii centralnej i południowej, w dniu Patrona życzymy dalszych z Nim dobrych relacji,
radości i satysfakcji z każdego dnia kapłańskiej posługi.